środa, 3 grudnia 2008

"Mistrz jesieni był nagi" czyli wrażenia z Konwiktorskiej.

O ile Józef Wojciechowski nie zrozumie piłki nożnej i nie poniesie na Konwiktorskiej kosztów, które w Grodzisku Wielkopolskim w infrastrukturę zainwestował Zbigniew Drzymała, Polonię Warszawa - zaskakująco dobrze radzącą sobie jesienią efemerydę dwóch, kompletnie różnych klubów - czeka zjazd w dół. Jeśli nie na wiosnę, to jesienią przyszłego roku.

Mecz szesnastej kolejki z Arką Gdynia był doskonałą okazją, by przyglądnąć się temu, na ile profesjonalnie - po półrocznym okresie przejściowym - pracuje dziś lider ekstraklasy rundy jesiennej. Okazało się, że na stadionie przy Konwiktorskiej najważniejszym człowiekiem jest steward pod trybuną dla VIP-ów. W czasie meczów urzęduje tam niczym pan na zagrodzie. Dlatego z przemieszczaniem się po trybunie problem ma nie tylko Michał Listkiewicz, Edward Klejndinst, ale i Krzysztof Chrobak. Steward mięknie tylko wówczas, gdy w zasięgu wzroku dostrzeże właściciela Polonii. Najczęściej zresztą w towarzystwie samego Leo Beenhakkera (o VIP-y tego rodzaju na meczach chodziło JW). Niestety, taki poziom stewardowania to wciąż standard, któremu bliżej do nowej drugiej ligi, a nie faktycznych wymagań ekstraklasy. Nie przystoi wizytom selekcjonera, czemukolwiek jego wizyty mają służyć.

Selekcjoner reprezentacji ma z Polonią tyle wspólnego, że za skinieniem jego głowy pracę w niej dostali Bogusław Kaczmarek i Holender Anthony Bruins Slot. Ktoś JW podpowiedział, że tak będzie dobrze, i tak jest. Ot kaprys bogatego właściciela. Pierwszy jest jedynym pracownikiem skromnie rozbudowanego pionu scoutingu. Jego praca już wkrótce może skończyć się tragiczną posuchą w czasie zimowego okienka transferowego. Jak profesjonalnie wykonuje się tą pracę u choćby nowego lidera ekstraklasy – Lecha Poznań, wszyscy już wiedzą. Drugi na Konwiktorską przyjeżdża jedynie raz na jakiś czas. Ogląda mecz i sporządza Wojciechowskiemu raporty ze spotkań. Tylko po to, by właściciel wiedział, jak boiskowe wydarzenia powinien ocenić. Bo o piłce niewiele wie. (...). Czarne Koszule, by osiągnąć ambicje Wojciechowskiego - ten po oglądnięciu Ligi Mistrzów środku tygodnia, marzy o grze na poziomie Realu Madryt - musi zagwarantować klubowi stabilizację i wielkie inwestycje w infrastrukturę.

W Polonii dzieje się natomiast na odwrót – inwestycji nie ma. Drużyna musi często trenować w hali. W takiej sytuacji wypracowanie u zawodników odpowiedniego wyczucia piłki jest dla trenerów nieosiągalne. Co gorsza – w perspektywie walki o tytuł – wszyscy piłkarze Czarnych Koszul, poza Radosławem Majewskim, są od piłkarzy Lecha, Legii i Wisły gorzej przygotowani technicznie do zawodu. To także było widać w meczu z Arką. Dlatego Polonii znacznie trudniej o gole. Właściciel JW. Construction chyba nie wiedział, w co wchodzi, gdy w lipcu przejmował klub piłkarski, i jak wiele włożonego w niego wysiłku skutkuje dopiero sukcesem. Tym większa istnieje teraz obawa, że któregoś dnia zabawkę porzuci.

W meczu z Arką najlepiej sprawa wyglądała na trybunach, na których trwał w najlepsze rytmiczny doping wyznaczany uderzeniami bębna. Mimo zimna i kiepskiej reputacji Polonii określanej drużyną, która ani nie umie strzelać goli, ani tracić, na meczu zebrało się sporo kibiców. Sprawę popsuło jednak w 60 minucie meczu przerwanie prowadzenia kulturalnego dopingu, który udawało się tak długo bez przekleństw zachować. Wcześniej kibice Czarnych Koszul byli nagradzani za kulturalny doping podstawieniem darmowych autobusów na mecze wyjazdowe. – Autokaru nie będzie – trafnie podsumowali kibice Polonii natychmiast po zdarzeniu. A że nie wszystko w Polonii śmierdzi, niech świadczą czyste ubikacje. Co z tego, że to zaledwie Toi-toie, do korzystania, z których zmuszone są nawet VIP-y.

Polonia jest niedoinwestowana. Jej organizacja i infrastruktura boiskowa nie zasługują nawet na ekstraklasę. Piłkarze i stadion zasługują w niej na górną połówkę tabeli, ale nie na pozycję lidera. Personalnie nie gorzej bowiem prezentuje się GKS Bełchatów, a i nawet zamykający tabelę Górnik Zabrze. Brak dalszych inwestycji miasta w stadion na meczu z Arką zdążyli też oprotestować już kibice. Kiedy oprotestują brak boiska treningowego i właściciela, który rozumie piłkę nożną?

Przemysław Zych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz