piątek, 9 stycznia 2009

MÓJ WYWIAD Z GORDANEM GOLIKIEM,
NOWYM POMOCNIKIEM LECHA POZNAŃ,

klubu znajdującego się w gronie 46-ciu pozostałych na wiosnę w Europie.

W grudniu Gordan Golik podpisał 4,5-letni kontrakt z Lechem Poznań. Do Kolejorza przyszedł zaledwie za 250 tysięcy euro. - To kwota poniżej jego wartości rynkowej, ale kończył mu się kontrakt w naszym klubie - podała po transferze oficjalna strona Varteksu Varażdin. W lidze chorwackiej rozegral 80 meczów i strzelił 3 gole. Ma 23 lata. Dziś przylatuje do Poznania.

"Stworzymy bałkańską drużynę, by rozgrzać publikę"
(Przegląd Sportowy, 09.01.2009, piątek)

Przegląd Sportowy: Czemu Lech i Polska? Nie chciał pan zostać w Chorwacji?

GORDAN GOLIK: Do przyjścia do polskiej ligi bardzo zachęcał mnie bramkarz mojego byłego klubu Varteksu Varażdin, Daniel Madjarić - wiem, że kiedyś grał w Zagłebiu Lubin - oraz ostatni trener, Drażen Besek. Bardzo zachwalali sobie nie tylko Polskę, ale i z dużym uwielbieniem mówili o lidze. Od razu wiedziałem, że idę do wielkiego klubu. Ambicje Lecha po prostu zbiegły się z moimi. Dobrze, że gra w nim tylu piłkarzy z byłej Jugosławii. Razem stworzymy typową bałkańską drużynę, która gra po to, by rozgrzać publikę.

PS: Przyjechał pan tu również dlatego, że polska liga jest silniejsza od chorwackiej?

Chorwaci nie mają wyrobionego zdania o polskie lidze. Mnie się jednak wydaje, że jest trochę lepsza od chorwackiej. Jedyny mój kontakt z polskim futbolem miał miejsce w 2005 roku w sparingu z Zagłębiem trenera Beska. Skończyło się na wyniku 3:3. Nasza liga sportowo nie jest zła, ale z tego co słyszałem, polska zdecydowanie góruje nad nią w kwestiach medialnych. U nas mamy jednak inne problemy. Infrastruktura, fatalne stadiony, niewielka publika. Nie ukrywam, że w Polsce liczę na dużo większą widownię. Rozmawiało też ze mną Dinamo Zagrzeb, byłem już jednak zdecydowany na wyjazd do dobrego klubu zagranicznego. I nikogo za to nie zamierzam w Chorwacji przepraszać.

PS: Na chorwackich boiskach mierzył się pan z wieloma świetnymi piłkarzami. Takie nazwiska jak Nikola Kalinić, Igor Biscan (Hajduk Split), Bosko Balaban, Mario Mandzukic (Dinamo Zagrzeb), w zeszłym sezonie Luka Modrić, Ognjen Vukojević (wtedy Dinamo), Igor Tudor i Ante Rukavina (Hajduk), czy wcześniej Eduardo, Vedran Corluka i Niko Kranjcar, zna każdy fan.


Rywalizacja z nimi była wielkim wyzwaniem. Najtrudniej było grać z Modricem, naprawdę nieprzyjemny zawodnik na boisku, ale kilka razy z nim wygrałem. Mimo że przyjaźniliśmy się, odkąd graliśmy w zespole Chorwacji do lat 17 i 19., to na boisku nie było przeproś. W Varteksie grałem również z Nikolą Pokrivacem, z którym się wychowałem, dziś piłkarzem AS Monaco, a także przeciw niemu, gdy później występował w Zagrzebiu. Muszę wykorzystać ten cenny bagaż doświadczeń w polskiej ekstraklasie i Pucharze UEFA, gdzie na ogół piłkarze są lepsi niż w chorwackiej lidze. I pokazać dobry, chorwacki futbol. Bo jestem zwolennikiem agresywnego, ofensywnego stylu gry, w którym nigdy nie odstawiam nogi. Moja gra sprowadza się do organizowania ataku, więc w momencie, gdy mój zespół zdobywa bramki, najczęściej jestem gdzieś z tyłu i rzadko kiedy łapią mnie w kamerze (śmiech).

PS: Chorwackie media donoszą, że Slaven Bilić widzi pana jako następcę Niko Kovaca. A na przykład zdobywca Pucharu UEFA, znany z polskich boisk Ivica Kriżanać, o takich słowach selekcjonera może tylko pomarzyć...

Świadczy to tylko o tym, że od skończenia wieku juniorskiego bardzo się rozwinąłem.W tamtych czasach grałem jednak z Modriciem, Corluką czy Pokrivacem. Walka o miejsce po Kovacu nie będzie jednak łatwa, bo o tym samym myśli Vukojević, Pokrivac i Jerko Leko. Tym lepiej więc, że wyjechałem z Chorwacji. Dobra gra może spowodować, że Bilić w końcu mnie powoła. To samo dotyczy Ivana Turiny (bramkarz Lecha - przyp.), którego uważam pod względem umiejętności za drugiego bramkarza Chorwacji. Lepszego niż Vedran Runje i Tomislav Butina.

PS: Do polskiej ligi trafiło ostatnio mnóstwo piłkarzy z Bałkanów, wielu z Chorwacji, także z Varteksu, których dziś w Polsce nikt nie pamięta.


(...jak Matija Kristić, Grgica Kovac, Lek Kcira. Jednym z ostatnich jest Frane Cacić. O nim chorwackie media mówiły, że chciała go FC Barcelona. Jego transfer do Lechii Gdańsk to jednak niewypał. Był w Polsce też niegdyś wielki talent chorwackiej piłki, Mario Andracic, który grał w młodzieżowych reprezentacjach, ale i jemu się nie powiodło. Dlaczego z panem ma być inaczej?)

Słyszałem o nich i zresztą wielu z nich znam z krajowych boisk. Chciałbym więc pokazać, że kupno chorwackiego piłkarza to dobra inwestycja, i pomóc kolejnym w przyjeździe.

(Może kupiono niewłaściwych? Co do Cacica, to ręczę, że to był bardzo dobry zawodnik w czasach, gdy grał ze mną w Varteksie. Później stracił wiele przez kontuzję. Ale co do informacji o zainteresowaniu nim Barceloną, to nigdy tego nie słyszałem. Pozostawię to więc bez komentarza)

rozmawiał PRZEMYSŁAW ZYCH

PS: Niko Kovać, kapitan Chorwacji, wczoraj zakończył karierę reprezentacyjną. Jeśli Gordan przebije się do składu Lecha na mecze z Udinese, to kto wie?

1 komentarz: