RZUTY WOLNE W EKSTRAKLASIE? SZTUKA, KTÓRA ZANIKA...
Leszek Pisz. Legenda. W latach 1990-2011 to on zdobył najwięcej bramek z rzutów wolnych w ekstraklasie. Łącznie 17. Drugi jest Dariusz Dźwigała - 14. Trzecie miejsce to Tomasz Kiełbowicz i Maciej Iwański - po 12. Sebastian Mila? Siedem...
"Sztuka, która zanika"
(Przegląd Sportowy, 18.11.2011)
[wkrótce wrzucę dokładne statystyki!]
W ostatnich 20 latach w ekstraklasie strzelano w sezonie od 16 do 33 goli bezpośrednio z rzutów wolnych. Tymczasem na dwie kolejki przed półmetkiem obecnych rozgrywek w taki sposób zdobyto... dwie bramki.
- W trakcie odprawy przed meczem z Sokołem Pniewy trener Paweł Janas powiedział do mnie: „Jak będzie wolny na lewą nogę, to możesz odegrać do Krzyśka Ratajczyka, żeby on sobie huknął z daleka do bramki". No i sędzia taki wolny odgwizdał – przypomina sobie Leszek Pisz.
– Ustawiłem piłkę i wołam tego Rataja. Patrzę, biegnie! Zwarty i gotowy. Przebiegł na sprincie dobrych 70 metrów, zaczął przygotowywać i napinać te swoje mięśnie. Ale jak tylko dobiegł, to uderzyłem bezpośrednio. Wpadło. Wygraliśmy! Jedyny, który nie podbiegł z gratulacjami, to był wściekły i zadyszany Rataj. Po meczu krzyczał: „Po co targałeś mnie pół boiska, skoro sam strzelałeś?" – śmieje się rozgrywający Legii z lat 90. i jeden z najwybitniejszych wykonawców rzutów wolnych w historii polskiej piłki.
Piłkarski certyfikat
Tacy jak on mogą drażnić graczy dzisiejszej ekstraklasy: Jeśli nigdy nie trafiłeś z wolnego, to czy na pewno jesteś piłkarzem? – mógłby podpytywać ich z uśmiechem. Gol z rzutu wolnego to jak certyfikat świadczący o najwyższej jakości piłkarskiej. Tymczasem w lidze takich goli pada coraz mniej.
Nowe pokolenia kibiców mają tylko cień szans na wspomnienia, jakie przechowują starsi fani. Jednym przyjdzie do głowy Edson, innym bramka Tomasza Kiełbowicza, a pamiętający dawne czasy będą rozpływać się nad Kazimierzem Deyną czy Ryszardem Tarasiewiczem. Jeszcze w latach 90. Paweł Miąszkiewicz, Rafał Siadaczka czy Roman Szewczyk potrafili strzelać po dwa takie gole w trakcie jednego meczu, a co jest dziś? Dwa gole z wolnych padły jak na razie w... całym sezonie.
– Chyba dziś piłkarze ekstraklasy nie pracują nad tym elementem albo rzuty wolne przestały być ważne. Dobrze ułożoną stopę mają Sebastian Mila i Maciej Rybus, ale... jakoś nie widać efektów – ocenia Pisz. – A przecież taki strzelec w składzie to ogromna korzyść dla zespołu. Mnie najwięcej radości dawały wolne, które strzelałem w ostatnich minutach, gdy nie szło. Bywało tak, że męczyliśmy się w końcówce. Oj tak, Legia nie zawsze grała pięknie. No to pomagałem. I w podobnych sytuacjach najlepiej widać wartość takich piłkarzy – dodaje.
Pisz w sezonie 1994/95 potrafił strzelać gole ze stojącej piłki w trzech ligowych meczach z rzędu! Przerywał męczarnie z Hutnikiem Kraków i Stalą Stalowa Wola, wygrywał mecze w ostatnich sekundach z Pogonią Szczecin i Stomilem Olsztyn. Bez tego nie byłoby tytułu, nie byłoby ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Teraz ich brakuje. Ostatni Mohikanin w ekstraklasie, który potrafi uderzać ze stojącej piłki, to Mila. W tym sezonie zrobił to dwa razy – w el. Ligi Europy i meczu ligowym. To niezłe osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że wielokrotnie decyduje się na wrzutkę na głowę wysokiego stopera.
Drugim szczęściarzem jest Tomasz Lisowski z Korony. W tym przypadku trudno uznać, czy to prawidłowość, skoro to dopiero jego drugi taki gol w poważnej piłce. W poprzednim sezonie jedynym, który potrafił powtórzyć skuteczny strzał z wolnego, był Mateusz Klich. Strzelone na wiosnę trzy gole z wolnych pomogły mu w transferze do VfL Wolfsburg.
– Jest ta posucha. Może spowodowana tym, że teraz obrońcy rzadziej faulują przed polem karnym? – zastanawia się Tomasz Kiełbowicz. – Poziom bramkarzy jest dziś znacznie wyższy niż kiedyś, ale faktycznie gdy wchodziłem do ligi piłkarzy, którzy potrafili wykonywać wolne było dużo... – przyznaje Mila.
Niezrównany Pisz
Liczby wręcz porażają. Niegdyś do siatki wpadało rocznie ponad 30 strzałów ze stojącej piłki, a najlepsi w ciągu roku powtarzali takie zagranie po kilka razy. Jednak żeby znaleźć zawodników, którzy kończyli sezon z pięcioma trafieniami, trzeba cofnąć się aż do lat 90. Ostatnio byli to Paweł Miąszkiewicz (1997/98), Sławomir Wojciechowski (1996/97) oraz Pisz (1995/96).
Tyle że on bije ich na głowę – rok wcześniej zdarzyło mu się też zdobyć aż 7 bramek z wolnych, a w omawianym sezonie szósty padł w Lidze Mistrzów, a jeszcze jeden po strzale... bezpośrednio z rogu!
– Czasem największe korzyści przynoszą spontaniczne lub ryzykanckie pomysły, a nie wyćwiczone schematy. Pamiętam, że kiedyś udawaliśmy, że strzelam, a podawałem Jurkowi Podbrożnemu i on ładował obok muru. Kilka razy wpadało... Nieraz pomagało mi „przedłużenie muru", który budowali napastnicy – przypomina Pisz i zanosi się od śmiechu.
Konsekwentnie przez lata w ciuciubabkę z bramkarzami bawił się też Dariusz Dźwigała, notując trafienia aż w dziesięciu sezonach. To on jest wiceliderem klasyfikacji ostatnich lat (14 goli ligowych i 5 w różnych pucharach). Na wyróżnienie zasługuje również osiągnięcie Iwańskiego – 12 goli w ekstraklasie oraz 4 kolejne strzelone w rozgrywkach pucharowych.
Drażliwy temat Mili
Podobnie rzecz ma się z Milą, za którym podąża fama dobrego wykonawcy wolnych od czasów bramki wbitej Davidowi Seamanowi. Wtedy (sezon 2003/04) miał swój najlepszy czas – trzy gole łącznie z bramką na stadionie Manchesteru City. Do dziś zgromadził w lidze siedem takich trafień oraz dwa w europejskich pucharach.
– Mało! Gdy słyszę, ile goli z wolnych strzelił brazylijski bramkarz Rogerio Ceni, to... wpadam w depresję! Dochodzi do mnie, że ja co najwyżej jestem chłopakiem, który ma szansę coś strzelić z wolnego. Gdybyś policzył wszystkie moje bramki, także dla kadry z Estonią, czy młodzieżówce oraz w finale Pucharu Austrii, to może zakręciłbym się koło dwudziestu. Daleko mi do Pisza czy Juninho Pernambucano... (ok. 60 goli – przyp. red.). Liczba tych moich wykorzystanych wolnych to dla mnie naprawdę drażliwy temat! – śmieje się Mila.
Strach przed faulem
A Rybus, o którym mówił Pisz? On strzelił dotąd w lidze... jednego wolnego. Dlatego ostatni wybitny wynik w tym elemencie w trakcie jednego sezonu zanotował Semir Stilić (2008/09). Jego zdobycz rozkłada się na ligę (dwa gole) i Puchar UEFA (trzy).
– To wszystko prawda, ale zwróciłbym też uwagę na to, że w obecnym sezonie Rybus zaliczył po wolnych kilka asyst. Legia zdobyła sporo goli po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów odgwizdanych w bocznych sektorach boiska. To też jest wymierna korzyść dla drużyny – przyznaje Kiełbowicz.
Wszyscy potwierdzają, że posiadanie skutecznego egzekutora znacznie ułatwia życie napastnikom. Wiedzą, że mogą pozwolić sobie na więcej w meczu, gdyż nikt nie odważy się ich sfaulować. A ile powinno się strzelać goli w sezonie?
– Ha, nie to jest istotne. Wolny po prostu zawsze musi być zagrożeniem! Jak rozpoznać, że mamy do czynienia z dobrym wykonawcą? Można tak powiedzieć, gdy widzimy, że obrońcy rywala czują strach przed sfaulowaniem piłkarza z jego zespołu. To musi być ktoś taki, żeby obrońcy wiedzieli, że nie mogą sobie pozwolić na faul przed polem karnym. Są tacy w lidze? – pyta retorycznie Pisz, który przez całe życie trenował stałe fragmenty.
Gdy reszta zespołu Legii szła biegać do lasu, rozgrywający brał sztuczny murek i ćwiczył. Kilka razy objeżdżał z nim całą szesnastkę, od lewej do prawej. – Waliłem z każdej pozycji. Ktoś powie, że to nie ciężka praca, ale ja po tych ćwiczeniach miałem zakwasy. No, ale efekty były...
Panie Przemku, orientuje się Pan moze jak wyglada aktualna sytuacja Tomasza Bandrowskiego? Stan zdrowotny oraz przynaleznosc klubowa.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie widziałem wcześniej tego wpisu. Ostatnie dni chyba pomogły panu w tej sprawie, bo Bandrowski znów wrócił na tapetę i być może na wiosnę zagra w Jagiellonii. Nie ma z nikim kontraktu od czerwca, ale Lech pomagał mu w leczeniu. Niewykluczone, że podpisze kontrakt z Lechem.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu urefleksyjniałem kwestię wolnych w odniesieniu do reprezentacji. Też nie wygląda to dobrze:
OdpowiedzUsuńhttp://numer10.blox.pl/2010/11/Polska-szkola-rzutow-wolnych-jak-czeska-zegluga.html
Mam wrażenie, że, tak jak piszesz, polscy piłkarze po prostu przestali ćwiczyć walenie z wolnych.