poniedziałek, 13 czerwca 2011

KIM JEST VOJO UBIPARIP?



foto: sport.interia.pl

"Nowy Sad żałuje"
(Przegląd Sportowy, 31.03.2011)

CZYTAJ TEŻ:

Marek Pogorzelczyk najszybszy na sto metrów?
Gdzie jest miejsce Kolejorza? Goło i wesoło...


Dawno temu było tak. Piłkę przejmował Gojko Kacar i oddawał do Dusana Tadicia. Lewoskrzydłowy podawał Ubiparipowi, a on pakował futbolówkę do siatki. Tym sposobem zdolny rocznik juniorów Vojvodiny Nowy Sad gnębił rywali. Ubiparip został królem strzelców rozgrywek, zdobywając 45 bramek, a Tadić notował mnóstwo asyst.

Kilka lat upłynęło od czasów, gdy próbowali wydrzeć tytuł juniorom Partizana. W międzyczasie sporo się pozmieniało. Kacar został najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii Vojvodiny (kosztował 3 mln euro, dziś gra w HSV). Tadić za 1,5 mln euro trafił latem do Groningen i w tym sezonie jest najlepszym asystentem Eredivisie (aż 14 końcowych podań!). W Serbii na dłużej utknął jedynie Ubiparip. Kilka lat musiał błąkać się poza rodzinnym Nowym Sadem, by znalazł się na niego kupiec. 600 tys. euro w końcu wyłożył Lech, ale zimą reprezentant Serbii U-21 proponowany był też Wiśle i Legii.

- Przypominam sobie, że gdy Ubiparip miał 15 lat, to wiele mówiło się o nim w klubie i na mieście - mówi Milan Jovanić, bramkarz Wisły, który też wychował się w Vojvodinie. - Że jest taki Ubiparip, co strzela dużo goli w juniorach i jak będzie dalej pracować, to coś może być z niego w przyszłości. Jeden z jego byłych trenerów był moim przyjacielem. Mówił: „Zobaczysz, jego czas nadejdzie" - dodaje.

Z miejsca na miejsce
Nie nadszedł jednak w Vojvodinie. Ubiparip jako 15-latek odrzucił pierwszą w życiu propozycję z Partizana. Powiedział: „Łatwiej będzie mi wejść do seniorskiej piłki w Nowym Sadzie". Mylił się. Ciągłe zmiany zarządu destabilizowały politykę Vojvodiny, zmieniali się trenerzy, nie każdy otrzymał poważną szansę. Vojo był rozczarowany, koledzy grali.

- Gdy miałem 17 lat zacząłem szukać wypożyczeń. Wraz z Tadiciem poszliśmy do FK Proleter, ale ja potem dalej wędrowałem. Trafiłem do Boraca Cacak, a gdy wróciłem z następnej drużyny, CSK-Pivara Celarevo, powiedziałem: „Albo zostaję i gram w Vojvodinie, albo odchodzę, bo już czas na mnie. Nie chcę kolejnych wypożyczeń". Miałem 19 lat, chciałem gdzieś być na stałe. I co? Zostałem oddany na kolejne wypożyczenie... Spędziłem pół roku w Spartaku Subotica (wtedy FK Zlatibor Voda - przyp. red.) - opowiada Ubiparip, którego Spartak w końcu wykupił po wypożyczeniu. Tam spotkał Jovanicia.

- Gdy przenosiłem się do Spartaka, był to jedynie trzecioligowy klub. Wszyscy wyciągnęliśmy go do pierwszej ligi i dziś jest idealnym miejsce dla młodych zawodników, bo w Suboticy nie ma presji, by osiągać sukcesy. Nam jednak poszło tak dobrze, że zakwalifikowaliśmy się do europejskich pucharów - chwali się Ubiparip.

Po sezonie, w którym strzelił 10 goli znów pojawiły propozycje. - Znów odezwał się Partizan. Rozpoczęto negocjacje, ale Spartak nie chciał ustąpić i żądał zbyt dużych pieniędzy. Chciał mnie również ściągnąć Suwon Samsung z Korei Płd, ale w przypadku tego kierunku zgadzała się tylko kasa. Za wcześnie na takie wyjazdy. Wolałem zostać w Europie, tym bardziej że pytał o mnie też holenderski Groningen. Gdybym tam trafił, znów spotkalibyśmy się z Tadiciem... - uśmiecha się snajper.

Znikał, a potem strzelał
Ten tandem do dziś wspomina w Nowym Sadzie matka Vojo, która jest inżynierem, i ojciec, sprzedający filtry samochodowe. Syn na razie adaptuje się w Poznaniu, szuka „drugiego Tadicia" i przygotowuje do roli człowieka, który w przyszłości może zastąpić Rudnevsa. Jako snajper.

- To typowy wysunięty napastnik, nigdy nie grał jako skrzydłowy. Mecze w Suboticy zawsze wyglądały tak, że Vojo znikał z boiska, przez 80 minut nie było pewne, czy w ogóle na nim przebywa. Nagle ktoś popełniał błąd, zagapił się i znów Ubiparip! On ma nosa do bramek, nie podań - przekonuje Jovanić. - Niedawno byłem w Nowym Sadzie. Tam nikt nie rozwodzi się już nad tym, czy może być z niego napastnik. Raczej mają pretensje do samych siebie: „Dlaczego go sprzedaliśmy, to było głupie. Patrz, co teraz robi, a my nie mamy takiego napastnika" - uśmiecha się bramkarz Wisły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz