środa, 5 stycznia 2011

GDZIE JEST MIEJSCE KOLEJORZA?

(goło i wesoło)

"Tani sukces Lecha Poznań"
("Przegląd Sportowy", 21.12.2010)

Awans Lecha Poznań do 1/16 finału to finansowy ewenement Ligi Europejskiej. Kolejorz w pięciu ostatnich okienkach transferowych (od lata 2008) przeznaczył na wzmocnienia 5,1 mln euro.
Metalist Charków wydał więcej na jednego Brazylijczyka Taisona (6,3 mln), a przez dwa i pół roku zainwestował łącznie aż 20 mln. Spośród zespołów, które pozostały w rozgrywkach, tylko BATE Borysów wydało na swój zespół dużo mniej niż Kolejorz.

Lech wyprzedza też Aris i PAOK, ale tylko teoretycznie. Przy szalejącym w Grecji kryzysie finansowym, kluby z Salonik nie pozyskują już piłkarzy za wielkie sumy. Wolą kontraktować graczy z kartą na ręku, dlatego to im płacą wyższe pensje. Aris ściągnął w taki sposób Ricardo Faty'ego czy Freddy'ego Adu, a rywal zza miedzy Ibrahimę Bakayoko, Pablo Garcię czy Dimitriosa Salpigidisa. W Kolejorzu, mimo że teoretycznie ma on wyższe wydatki na transfery, piłkarze o takich nazwiskach nie grają.

W normalnych okolicznościach inwestycje mistrza Polski na rynku transferowym wystarczyłyby tylko na dotarcie do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Wydatki rzędu 1,5-2 mln euro na sezon, które co rok ponosi też AEK Ateny i Gent, zwykle nie pozwalają na awans do 1/16 finału. Coś o tym wiedzą w Zagrzebiu. Dinamo wykłada znacznie więcej środków, a już czwarty kolejny sezon w Europie kończy na fazie grupowej Ligi Europejskiej (bądź Pucharu UEFA). Trudno o inny wniosek - drugi awans Lecha do 1/16 finału w ostatnich trzech latach przypomina wyciskanie cytryny. Aby zrobić następny krok, potrzeba już otworzyć kurek z pieniędzmi. I to szeroko.

Jak szeroko? 10 mln euro wydanych od lata 2008 roku przez Anderlecht Bruksela nie podniosło specjalnie poziomu gry Belgów - wzmocnienia za tę sumę pozwalają im dotrzeć tylko do 1/8 finału LE. Wydanie trzech milionów więcej w ostatnich trzech latach ani razu nie pomogło Rosenborgowi Trondheim w przeskoczeniu poziomu fazy grupowej LE. Jednak już dobrze zainwestowane 13 mln euro przez FC Kopenhagę pozwoliło na dwa awanse do 1/16 finału LE, PU i w końcu do najlepszej „16" Ligi Mistrzów.

Nie ten pułap
Aby im dorównać, Lech musi zmienić politykę transferową. W tym roku w wyrównanej walce w Europie poznaniakom bardzo pomogły dwa wzmocnienia ze Wschodu. Wspaniałych meczów z Juve i City nie byłoby bez pozyskania Siergieja Kriwca i Artjomsa Rudnevsa. Nikt jednak nie wie, kiedy wyschnie to źródło i ilu tak dobrych piłkarzy za tak niską cenę można jeszcze znaleźć. A doświadczenie uczy, że jeszcze żaden klub nie był w stanie odnosić corocznych sukcesów w Europie ściągając piłkarzy za maksymalnie 500-600 tys. euro.

W ostatnich latach nie odnotowano wielu podobnych niespodzianek. Jeszcze większą sprawiły tylko Hapoel Tel-Awiw oraz Helsingborg. Klub z Izraela niskim nakładem finansowym awansował do 1/16 rozgrywek w 2009, a Szwedzi w 2007 roku. Ale to wszystko. Reszta miała naprawdę mocne finansowe podstawy, a dziś w fazie grupowej LE zwykle odpadają takie kluby jak Gent, które lekką ręką na pojedynczego gracza wydają milion euro, czy Hajduk Split (z 7 mln euro ze sprzedaży Nikoli Kalinicia do Blackburn 2 mln przeznaczył na zakup piłkarza z ligi chorwackiej), a nawet Utrecht (najwyższy transfer - 2,8 mln).

I jak tu gonić?
Kolejorz nie jest outsiderem. Wydał przecież więcej od ośmiu klubów, które tej jesieni odpadły w fazie grupowej LE (Lausanne-Sport, Sheriff Tyraspol, Karpaty Lwów, Lewski Sofia, CSKA Sofia, Odense, Debreczen, Rapid Wiedeń). Jednak dziś może zostać liderem tylko tego peletonu.

Istnieje obawa, że Lech nigdy nie będzie w stanie dogonić tych, którzy odjechali mu na długie kilometry. Właściciel klubu Jacek Rutkowski nie ma wielkich pokładów gotówki. A w przyszłym sezonie do gry powrócą przecież choćby dwie stambulskie potęgi, które we wrześniu potknęły się już w I rundzie LE. Ale nie tylko Fenerbahce (74 mln euro wydatków!) i Galatasaray Stambuł (37 mln) mogą bardzo łatwo wypchnąć Kolejorza z zajmowanego dziś prestiżowego miejsca. Mając tak skromne wydatki transferowe jak Lech, trzeba liczyć się z każdym rywalem i możliwością. Nawet z wypadnięciem na rok z pucharowego obiegu.

WYDATKI NA TRANSFERY 32 KLUBÓW LIGI EUROPEJSKIEJ W CIĄGU OSTATNICH 5 OKIENEK TRANSFEROWYCH
(od lata 2008 roku).

1. MANCHESTER CITY: 450 mln E
2. LIVERPOOL FC: 144,7 mln E
3. ZENIT SANKT PETERSBURG: 124,8 mln E
4. BENFICA LIZBONA: 94,2 mln E
5. NAPOLI: 91,45 mln E
6. FC PORTO: 90,6 mln E
7. SEVILLA: 76 mln E
8. RUBIN KAZAŃ: 68 mln E
9. SPARTAK MOSKWA: 61 mln E
10. AJAX AMSTERDAM: 51,25 mln E
11. VILLARREAL: 48,2 mln E
12. BESIKTAS STAMBUŁ: 48 mln E
13. DYNAMO KIJÓW: 45,6 mln E
14. CSKA MOSKWA: 42,1 mln E
15. STUTTGART: 39,2 mln E
16. PSV EINDHOVEN: 39 mln E
17. SPORTING LIZBONA: 37,15 mln E
18. PARIS SAINT GERMAIN: 35,5 mln E
19. GLASGOW RANGERS: 30,8 mln E
20. TWENTE ENSCHEDE: 30,4 mln E
21. LILLE: 27,1 mln E
22. BAYER LEVERKUSEN: 22,2 mln E
23. METALIST CHARKÓW: 20 mln E
24. ANDERLECHT BRUKSELA: 11 mln E
25. FC BASEL: 9,5 mln E
26. BRAGA: 6,5 mln E
27. YOUNG BOYS BERNO: 6 milionów euro
28. SPARTA PRAGA: 5,5 mln euro
29. LECH POZNAŃ: 5,1 mln euro
30. PAOK SALONIKI: 4,35 *
31. ARIS SALONIKI: 2,5 mln E **
32. BATE BORYSÓW: 1,5 mln euro

* plus wysokie kontrakty Ibrahima Bakayoko, Pablo Garcii, Pablo Contrerasa, Dimitriosa Salpingidisa, którzy przyszli z kartą na ręku or Nabila El Zhara, wypożyczonego z Liverpoolu)

** plus wysokie kontrakty Ricardo Faty'ego, Mehdiego Nafti, którzy przyszli z kartą na ręku oraz wypożyczanych Eddiego Johnsona czy Freddy'ego Adu

Brak komentarzy: