czwartek, 6 września 2012

JAK ZBZIKOWAŁ MISTRZ EUROPY?

Lars Elstrup - mistrz EURO 1992 z reprezentacją Danii. Żadnych pytań. Po prostu czytajcie...

"Dzika gęś"
("Przegląd Sportowy", 17.05.2012)

Lars Elstrup 20 lat temu był jednym z bohaterów reprezentacji Danii, z którą sięgnął po mistrzostwo Europy. Nie udźwignął tego sukcesu. Wstąpił do sekty, a dziś mieszka na łódce.
Jest 1992 rok. 66. minuta meczu Dania – Francja. Ostatnie spotkanie fazy grupowej EURO 92. Wynik 1:1. Na boisku pojawia się Lars Elstrup. Po dwunastu minutach zdobywa bramkę, dzięki której Duńczycy wygrywają pierwszy mecz w turnieju i awansują do półfinału. Napastnik Odense wyprzedził francuskich obrońców i nabiegł na piłkę zagraną ze skrzydła przez Flemminga Povlsena. W półfinale Dania spotyka się z Holendrami. O awansie decydują dopiero rzuty karne. Elstrup precyzyjnie wykorzystuje ten w trzeciej serii. Wśród Holendrów pomylił się Marco van Basten. Do finału wchodzą Duńczycy, a potem wygrywają mistrzostwo Europy.

Nocował w Armii Zbawienia

2012 rok. – Cześć, jestem dziennikarzem z Polski. Gdzie teraz mieszkasz? – pytam Larsa Elstrupa.
– Na łódce w Kopenhadze. Rok temu wyprowadziłem się z mieszkania. Mam samochód, rakietę tenisową w bagażniku i tę łódkę. 10 metrów długości i 4 szerokości. To mój cały świat. Przez cały poprzedni rok mieszkałem na ulicy. Co jakiś czas mogłem liczyć na kanapę u przyjaciela. Czasami korzystałem ze schronisk Armii Zbawienia, gdzie mogłem się przespać i wykąpać. Bywało, że jeździłem na nocleg do rodziców. Czuję się szczęśliwym człowiekiem. Myślisz, że jestem biedny? Nie. To mój wybór. Na koncie mam ponad pół miliona euro i żyję z odsetek – odpowiada mistrz Europy.


2007 rok. Arkadiusz Onyszko, bramkarz Odense jechał na lotnisko. – Była szósta nad ranem, gdy na dworcu kolejowym podszedł do mnie facet bez butów. Przedstawił się: „Jestem Lars Elstrup". Poznałem go, a on mnie. Broniłem przecież w jego byłym klubie. Pokazał mi złoty medal z EURO 92, który miał przy sobie. Głupio było mi pytać, co robi na bosaka w takim miejscu, z medalem o szóstej rano. Wszyscy wiedzieli, że mu odwaliło. Chwilę porozmawialiśmy, ale ewidentnie przegrzały mu się styki – mówi Polak.

Bał się wejść na boisko
Zdarza się, że futbol przerasta piłkarzy. Jak Martina Bengtssona, szwedzki supertalent, który trenował w Interze Mediolan, ale był nieszczęśliwy i próbował podciąć sobie żyły. Lekarz, który go ratował krzyczał: „Ty masz wszystko! Samochody, pieniądze. Możesz mieć w łóżku każdą kobietę tego świata. Jesteś piłkarzem Interu Mediolan". Dziś mieszka w Berlinie i jest muzykiem. Jak Martina Fenina, młodego czeskiego napastnika Eintrachtu, który wpadł w depresję i wyskoczył z okna. W końcu jak Larsa Elstrupa – mistrza Europy 1992, który załamanie nerwowe przebył w swój – niesamowity – sposób.

Rok po EURO 92 miał 30 lat. Po udanej karierze w Anglii, wielu strzelonych golach dla Luton Town, wrócił do Danii. Ale futbol zaczął go paraliżować. Coś złego wydarzyło się między półfinałem, a finałem turnieju o mistrzostwo Europy.
– Oba spotkania dzieliło ledwie kilka dni. Ale o ile jeszcze w trakcie półfinału chciałempomóc drużynie, to w dniu finału z Niemcami za nic w świecie nie chciałem już wyjść na boisko. Byłem przerażony, że zawoła mnie selekcjoner i będzie chciał, abym wszedł na boisko. Za każdym razem, gdy na mnie spoglądał odwracałem wzrok – mówi „PS". Zrywa się deszcz. Elstrup prosi o przerwę w rozmowie. Musi rozwinąć dach nad łódką, po chwili wraca do telefonu. – Kariera piłkarza nigdy nie była moim pragnieniem. Tak po prostu się stało. Przez ostatnie pięć lat kariery dojrzewała we mnie myśl, żeby to rzucić. Przesądziło o tym tamto EURO – mówi.

Dzika Gęś
Jego strach przed graniem osiągnął niewyobrażalny poziom. Zadawał sobie cięte rany, byle tylko nie wychodzić na boisko. Zrezygnował z kariery rok po mistrzostwach. Wstąpił do anarchistyczno-buddyjskiej sekty o nazwie „Dzika Gęś". Zaszył się na farmie na wyspie Funen. Zmienił imię na Darando, co oznacza „rzeka, która wpływa do morza". Porzucił dziewczynę i rodzinę. Sprzedał cały dobytek. Na swojej stronie internetowej zamieszczał zdjęcia z porozbieranymi członkami sekty. Paparazzi donosili o grupowym seksie na wyspie.


– Nie chciałem być w społeczeństwie tym, kim stałem się po EURO. Nie potrafiłem się już dłużej uśmiechać. Wiedziałem, że muszę zmienić swoje życie. Czułem, że muszę uciec od piłki, poznać ludzi z nowymi pomysłami. Futbol jest przecież tylko jedną ze sfer życia, które dają szczęście. Tam na farmie poczułem, że w końcu patrzą na mnie przez pryzmat tego, kim naprawdę jestem. Rozumieli mnie lepiej niż ja sam. Mogli mi pomóc – mówi, po czym zaczyna opowiadać o miejscu, w którym żyje: – Przyznaję, że ta łajba to nie jest najlepsze miejsce na życie. Ale już jest na sprzedaż. Chcę za nią 275 tysięcy koron. Może ktoś z Polski? Mam ją od kilku lat, ale teraz przestała dawać mi radość. Chcę poszukać sobie nowych miejsc. Zamieszkam na ulicy. Nie posiadam niczego, bo rzeczy nie dają mi szczęścia. Cenię sobie życie, w którym szybko można się gdzieś przenieść – mówi.

Trzy lata w depresji


Po zerwaniu z futbolem w 1993 roku jego życie na łonie natury było sielanką przez 3 lata. – Czytaliśmy książki, uczyliśmy się o medycynie alternatywnej, rozmawialiśmy, szukaliśmy jedzenia – wspomina z przyjemnością. Ale później zaczęły się męczarnie. Popadł w depresję maniakalną i kolejne trzy lata przeleżał w łóżku. Nie chciał żyć. W chwilach obłędu prosił, aby ktoś podciął mu nadgarstek. Aż w styczniu 2000 roku po sześciu latach, nagle zjawił się w siedzibie klubu Odense i powiedział: „Jestem gotowy na powrót do futbolu". Miał 36 lat, porzucił życie w sekcie. Otrzymał szansę. Jednak po dwóch tygodniach zrezygnował z treningów. Nie zaakceptował proponowanych mu pieniędzy, chociaż twierdził, że... może jeszcze wrócić do reprezentacji Danii.


Postanowił założyć własną sektę o nazwie „Serce Słońca". Zainwestował mnóstwo pieniędzy w kupno domu, w którym mieszkało 30 osób. I zniknął z życia publicznego. Aż do czasu, gdy został zatrzymany za obsceniczne zachowanie, gdy przewiązany liną biegał nago po głównej ulicy Kopenhagi. Mistrz Europy przekonywał, że zachowuje się w ten sposób, bo uwielbia prowokować ludzi.
– Lubię doświadczać różnych zachowań ludzi. Niektórzy mogą potraktować moje zachowanie jako obraźliwe, ale inni jako zachętę do seksu – mówił w duńskich mediach. Uderzył w twarz chłopca, który nie mógł powstrzymać się od śmiechu, widząc nagiego mężczyznę oplecionego liną.


– Został zatrzymany i odwieziony do zakładu psychiatrycznego. Myślę, że aby wyjaśnić co się z nim stało potrzebny byłby psychiatra, który się nim zajmował – mówi Kim Michelsen, dziennikarz.
Sprzedał medal za grosze
Niestety powróciły demony przeszłości. Po raz kolejny wpadł w depresję. Próba powrotu do społeczeństwa skończyła się niepowodzeniem. Stał się dziwakiem, zepchnął się na ubocze. W Danii mało kto rozumie, co tak naprawdę wydarzyło się z mistrzem Europy. Elstrup nie był zainteresowany grą w meczach pokazowych dawnej ekipy. Utrzymuje kontakt tylko z kapitanem tamtej drużyny, Larsenem Olsenem.

– Za grosze pozbył się nawet swojego medalu z EURO 92. W Danii można było usłyszeć, że ludzie, którzy go od niego odkupili zarobili później kupę forsy – mówi Onyszko i przypomina sobie, że w późniejszych latach znudzony Elstrup czasami zjawiał się na treningach. – Przychodził na bosaka. Wchodził na boisko w tym samym czasie, co my, zabierał piłkę i żonglował. Inny zostałby wyrzucony, ale on był tolerowany – przypomina sobie bramkarz.


Elstrup próbował organizować seminaria, na których chciał nauczać ludzi. „Żyj dziś. Wczoraj to przeszłość. Jutro jest przyszłością!" – głosił na ulicy.
– A dziś co daje ci radość? – pytam mistrza Europy. 
– Słuchanie ulicznych historyjek, które później publikuję na facebooku, podziwianie pięknych, kopenhaskich kobiet, oraz słuchanie ćwierkających ptaków. PRZEMYSŁAW ZYCH, twitter: @PrzemZych

Brak komentarzy: