czwartek, 6 września 2012

NIE WALCZĄ O MISTRZA, ALE O LEPSZĄ AKADEMIĘ...

 
Mateusz Możdżeń - chłopak z Warszawy w Lechu Poznań


"Mistrzowie podwórka"
("Przegląd Sportowy", 20.04.2012) 

CZYTAJ TEŻ: A może by tak przymusowy młodzieżowiec w ekstraklasie? 
CZYTAJ TEŻ: Stan Valckx o szkoleniu w Wiśle 
CZYTAJ TEŻ: czemu uciekł nam świat? (tekst z 2009, zawsze prawdziwy)
CZYTAJ TEŻ: napastnik - towar deficytowy (w Polsce) 
CZYTAJ TEŻ: przewidziałem krach młodzieżówki 1988-1989

W Warszawie i Poznaniu postawili mocno na produkcję piłkarzy. Kto wygrywa wyścig Legia Warszawa i Lech Poznań?

Kiedyś gdy budziłem się w dniu meczu juniorów Legii, pierwsze co robiłem, to wyglądałem za okno i sprawdzałem, czy nie pada. Jeśli lało, to na naszym boisku powstawały okropne kałuże. Trzeba było zmieniać całą taktykę – śmieje się Jacek Mazurek, trener koordynator akademii Legii. – Dziś otrzymujemy imienne zaproszenia dla naszych najlepszych juniorów z klubów angielskich i niemieckich. Gdy byliśmy ostatnio w Portugalii, skauci Benfiki świetnie znali naszych zawodników. To świadectwo naszej pracy – nie kryje dumy Mazurek.

Wcześniej w Legii nigdy nie szkoliło się młodych. Pokolenie Michała Żyro – pierwszego rocznika, które objęto szkoleniem w 2000 roku – uczyło się głównie na grząskich boiskach. Sztuczna płyta przy Łazienkowskiej powstała dopiero dwa lata temu, jednak gdy wychowankowie pojechali niedawno na sparingi do Włoch, ograli zespoły Primavery Interu, Udinese i Brescii. W trakcie meczów dochodziło do bójek, bo Włochów irytowało, że Polacy grają techniczny futbol.

Taki efekt, a szkółka Legii, to przecież na dobrą sprawę tylko jedno sztuczne boisko, pomysł i trenerzy. Żadna tam akademia, jak nazywają ją przy Łazienkowskiej. Ale w Polsce bardzo łatwo wyróżnić się na tym polu, bo wszyscy dopiero raczkują w szkoleniu. W Legii jednak przekonują, że ośrodek z prawdziwego zdarzenia powstanie.
– Inaczej przestaniemy się rozwijać, bo ograniczą nas warunki. Gdybyśmy mieli taki superośrodek, to zdominowalibyśmy wszystkich w Polsce – marzy Dariusz Banasik, trener Młodej Ekstraklasy.
– Właściciel Legii chce, aby klub wykonał ten ostatni krok. Ale nie jest łatwo pozyskać w Warszawie blisko 10 hektarów ziemi na 6-8 boisk i budynki – tłumaczy Mazurek.

Nad identycznym problemem głowią się w Poznaniu, bo też dostrzegli, że lepiej produkować, niż kupować. W pierwszym składzie Lecha, podobnie jak w Legii, co tydzień wybiega dwóch młodych zawodników. Ale ich następcy wciąż nawet nie mają gdzie trenować (po EURO ma zostać wybudowana sztuczna płyta przy Bułgarskiej). Dlatego piłkarze w wieku licealnym przeniosą się do Wronek, gdzie są 3 boiska, należące do właściciela klubu. W Warszawie i Poznaniu jest tak samo – dużo szumu, piękne hasła, ale solidnych fundamentów brak.
– Nigdy nie odważę się powiedzieć, że mamy już akademię. Dotychczas mieliśmy tylko program szkoleniowy, a nad akademią dopiero pracujemy. Śmiać mi się chce, gdy ktoś tak nazywa te dwa boczne boiska – mówi Marek Śledź, trener koordynator w Lechu.

Na razie program
– Oczywiście, że optymalnie byłoby gdyby to w Poznaniu, najlepiej w promieniu dwóch kilometrów od stadionu, pojawił się ośrodek z boiskami, internatem, szatniami, budynkami, ale zanim tak się stanie juniorzy od 15 roku życia będą trenować, mieszkać i chodzić do szkoły we Wronkach. Szukamy po prostu lepszych rozwiązań. Zostajemy przy korzeniach, tylko dokonujemy restrukturyzacji systemu – mówi Śledź.

W ten sposób w Warszawie tłumaczą też porażki juniorów i trampkarzy Legii z rówieśnikami z Poznania: „Nasi nie mają szans rywalizować na tym poziomie, bo trenują mniej". Na razie okazuje się, że w ekstraklasie pojawia się więcej lechitów, ale jakość legionistów jest wyższa. To Lech w 2009 roku wygrał turniej U-17, Legia została wicemistrzem, ale z tamtej Legii do pierwszego składu seniorów przebili się  Wolski i Michał Żyro, a dwóch kolejnych znajduje się kadrze (Jakub Szumski i Dominik Furman). W dorosłym Lechu gra tylko Marcin Kamiński, a ostatnio szanse dostaje Drewniak.
 To pokazuje, że jeśli za kilka lat w składzie Kolejorza naprawdę ma znaleźć się 70 procent wychowanków, to produkcja musi ruszyć z kopyta. Na razie Lech może szczycić się Mateuszem Możdżeniem, który – podobnie zresztą jak Wolski w Legii – został przejęty w wieku 16 lat. Ten „transfer" świetnie z kolei obrazuje przewagę Lecha. Wychowanek Ursusa odrzucił propozycję Legii, gdy pokazano mu ośrodek we Wronkach i Popowie.

Tylko raz
Oba kluby muszą sobie radzić z konkurencją zagraniczną. Wydawało się, że Lechowi zagrozi akademia Sportingu Lizbona, ale prawdopodobnie jednak nie powstanie. Trudniejszą sytuację ma Legia, bo w Warszawie pojawiła się szkółka Barcelony.– Z reguły odchodzą tam ci, którzy sobie nie radzą. Zresztą wychodzimy z założenia, że stawiamy na tych, którzy chcą grać w Legii – mówi Mazurek i przyznaje, że niedawno sami pozbyli się uzdolnionego 13-latka, który złamał zasady akademii. Ojciec pół Szweda Marwina Leidewalla poprzez swoje osobiste kontakty załatwił synowi testy w Chelsea, na co Legia przystała. Problemy powstał, gdy przychodził z kolejnymi prośbami o wyjazdy. Od tego czasu trampkarz krąży po świecie (był m.in. w Arsenalu, Romie, Valencii).
 – W polskich klubach zaniedbane jest kształtowanie charakteru piłkarzy. Jeśli nie będziemy nad tym pracować, to zawodnik nie poradzi sobie z motywacją i zarabianiem pieniędzy. Przyjmujemy zasadę, że można się zachować nieodpowiednio. Ale tylko raz! – stanowczo mówi Mazurek. PRZEMYSŁAW ZYCH, twitter: @PrzemZych

Brak komentarzy: