wtorek, 25 września 2012

PROBIERZ WISŁY NIE ZAWRÓCI?

 

 

 

 

 

   

 

 

 

WISŁA MICHAŁA PROBIERZA

Liczba podań w akcjach Wisły w meczu z Pogonią w Szczecinie (0:2)

1 podanie - 27 akcji

2 podania - 49 akcji

3 podania - 22 akcje

4 podania - 8 akcji

5 podań - 5 akcji

6 podań - 2 akcje

7 podań - 1 akcja

WISŁA KAZIMIERZA MOSKALA

Liczba podań w akcjach Wisły w meczu z Zagłębiem w Lubinie (2:2) *

1 podanie - 33 akcje

2 podania - 45 akcji

3 podania - 19 akcji

4 podania - 19 akcji

5 podań - 15 akcji

6 podań - 9 akcji

7 podań - 4 akcje

8 podań - 3 akcje

9 podań - 3 akcje

10 podań - 0 akcji

11 podań - 0 akcji

12 podań - 2 akcje

13 podań - 2 akcje (po jednej padł gol)

* ostatni wyjazdowy mecz Kazimierza Moskala (luty 2012)

CZYTAJ TEŻ: Teraz Wisłę czeka marsz na boso – jakie kłopoty finansowe ma Wisła

"Probierz Wisły nie zawróci?"

("Przegląd Sportowy", 21.09.2012) 

Michałowi Probierzowi zaczyna kończyć się czas. Jego pomysł na Wisłę - granie bardziej bezpośredniej, szybszej piłki, na razie się nie przyjął.

Wisła to największy test w karierze szkoleniowej Michała Probierza. Jest krok od tego, by został zaszufladkowany jako trener stworzony do pracy w małych klubach. Facet, który krzyknie, stłucze szybę w szatni, zadziwi piłkarzy, wywróci hierarchię w drużynie, na kilka miesięcy postawi zespół do pionu i po jakimś czasie trafi w nowe otoczenie, gdzie proces się powtórzy. Czy słusznie?

Jego metody sprawdzały się w Polonii Bytom, Jagiellonii Białystok i ŁKS Łódź. Umiejętnością zawrócenia biegu rzeki zdobył sobie przychylność kibiców i mediów. Transfer do któregoś z wielkich klubów wydawał się naturalną koleją rzeczą.

Miejsce w Legii było zajęte, a usługami Probierza nie był zainteresowany Lech. Szefowie Kolejorza wątpili w warsztat trenerski Probierza. W prywatnych rozmowach powtarzali: „Przecież to drugi Franek Smuda, a my nie potrzebujemy drugiego Smudy". Zgłosiła się Wisła.

Potwory z mokradeł
Probierz wiedział, że przy Reymonta czeka go trudne zadanie. Zdawał sobie sprawę z części problemów, które czekały za rogiem. Ale rzeczywistość go przygniotła. Mógł spodziewać się, że przejmuje klasowy zespół, który właśnie doszedł do 1/16 finału Ligi Europy. Tymczasem codziennie z mokradeł wyłaniają się kolejne potwory.

Do gabinetu prezesa z pytaniami o wypłaty przychodzą kolejni piłkarze. Część z nich Wisła sprzedaje aby uregulować zobowiązania wobec najgłośniej narzekających i nie pozwolić, by na pokładzie wybuchł otwarty bunt. Dziś najlepsi zawodnicy, w tym Maor Melikson, pokazują, że nie chcą już grać w tym klubie. Probierz przekonał się, jak niewiele znaczyły słowa Izraelczyka, których w mediach zapewniał o miłości do Wisły.
Szybko też dostrzegł, że przejął podzielony zespół, który osiągnął swój punkt kulminacyjny i który – niezależnie, kto by tę drużynę objął – raczej czeka zjazd w dół. Wyniki w każdym klubie to suma umiejętności piłkarzy i trenera plus okoliczności. A uwarunkowania czynią zadanie Probierza bardzo trudnym. Wprawdzie w poprzednim sezonie z pieniędzmi zalegał zawodnikom m.in. Ruch czy Śląsk (premie), ale tamte zespoły tworzyli gracze, którzy chcieli w nich grać.

Mimo piętrzących się problemów (błędów sędziów, kontuzji i innych wypadków losowych) nie spodziewał się, że po 4. kolejkach drużyna będzie miała tylko 4 punkty, a piłkarze będą grać w tak niechlujny i mało ambitny sposób.

Nowa ksywka
Nagle przestał przypominać człowieka, który sypał anegdotami jak z rękawa. Według piłkarzy widać po nim znacznie większą nerwowość niż na początku pracy w Wiśle, gdy wiedział że dysponuje czasem. W poniedziałek tylko przemknął obok dziennikarzy. Dzień później zamknął treningi, a ochroniarze czuwali, aby nieproszeni goście nie weszli na teren stadionu.

Ale nie składa broni. Codziennie szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego Wisła tak słabo rozpoczęła sezon. Po kolei rozmawia z każdym piłkarzem, pyta o pozaboiskowe sprawy, analizuje każdy detal. Dopytuje zawodników, czy zmniejszyć intensywność treningu, czy nie czują się przemęczeni. Jest bezpośredni, nie owija w bawełnę i szybko potrafi przejść do rozbrajającego pytania: „Co się dzieje? Pijesz?". Otwartością przypomina Smudę.

Piłkarze najlepiej poznają trenera w trakcie okresu przygotowawczego. To wtedy wiślacy dostali ostry wycisk i nadali Probierzowi ksywkę „Hitler". Przekonali się, że to zwolennik niemieckiej szkoły i lubi trzymać reżim w zespole. Nie wszyscy się z nim zgadzają. W opozycji jest np. Radosław Sobolewski, który z racji podobnego wieku do trenera, pozwala sobie marudzić i nie zgadzać się z szefem. A Probierz wyznaje zasadę „partnerstwo tak, demokracja nie". Czy należy się przejmować zdaniem piłkarzy? Wspominany do dziś w Wiśle przypadek Dana Petrescu pokazuje, że niekoniecznie.
Probierz znalazł się w Wiśle w bardzo specyficznej sytuacji. Nie ma już grupek w szatni, jak było pół roku temu, ale wielu graczy nie chce grać dla tego klubu. Czy inny człowiek wycisnąłby więcej z tego zespołu?

Być może problem, którego Probierz nie bierze pod uwagę, tkwi w sposobie komunikacji i jego zachowaniu, który sprawdzał się w małych klubach. Gdy przyszedł na pierwsze zajęcia, zaskoczył piłkarzy mistrza Polski. Gracze Wisły nie byli przyzwyczajeni do wysłuchiwanie krzyków i ciągłych wojskowych rozkazów. Oczekiwali rzeczowej rozmowy jak za kadencji Kazimierza Moskala czy Roberta Maaskanta. Jego krzyki „Co ty k... robisz?", „Czy mówię do ciebie po chińsku?" nie przypadły nikomu do gustu.

Zdziwienie wywołała też zmiana sposobu trenowania. Na zajęciach u poprzednich szkoleniowców zawodnicy konsekwentnie ćwiczyli wyprowadzanie piłki, od bramkarza poprzez obronę i linię środkową. Gra Wisły oparta była na wielu podaniach. Probierz to zmienił, nakazał częściej zagrywać daleko. Piłkarze zaakceptowali instrukcje nowego trenera, ale nie odczuwali radości z gry. Dziś Wisła ma problem z utrzymywaniem się przy piłce.

Inny pomysł na Wisłę
Moskal sprawę stawiał jasno: „zamierzam grać ofensywnie, jak Barcelona". Swój cel osiągnął, chociaż trzeba przyznać, że styl Wisły przybrał formę groteskową. Wymiana podań stała się sztuką dla sztuki, jak choćby w wyjazdowym meczu ze Standardem Liege, gdzie drużyna utrzymywała się przy piłce, ale nie oddawała strzałów na bramkę rywala (wynik 0:0), czy ostatnim spotkaniu kadencji Moskala (z Koroną 0:1), gdy piłkarze wymieniali setki podań wszerz boiska. Potrafili jednak też strzelić gola Zagłębiu Lubin (2:2) wcześniej 13 razy podając sobie piłkę.

Probierz widział, że tamta Wisła miała kłopot ze zdobywaniem bramek. Uznał, że grę oprze na skrzydłowych, którzy będą zagrywać do Cwetana Genkowa – surowego technicznie, ale dobrze nachodzącego na piłkę. To ćwiczył w sparingach, ale mecze towarzyskie nie wykazały mankamentów drużyny. Ujawniły się dopiero w spotkaniach ligowych.

W nich nagle zmienił się sposób gry obu skrzydłowych. Ivica Iliev i Maor Melikson cały czas chcą otrzymywać piłkę do nogi i ścinać z nią do środka boiska. Żaden z nich nie ma ochoty, by ścigać się z obrońcami wzdłuż linii bocznej. Przez to gra Wisły stała się bardzo czytelna. Probierz widzi problem, ale skrzydłowi chcą błyszczeć, przy tym się nie wysilając.
Kolejny detal, który Probierz próbuje zmienić, to sposób zagrywania piłek do Bułgara. Obaj skrzydłowi mają manierę przesadzania z dryblingiem. Szczególnie Iliev – gdy minie rywala i mógłby dośrodkować, „nawija" obrońcę po raz kolejny. Genkow spodziewając się zagrania wychodzi do podania, potem drugi raz, ale za trzecim poddaje się. Na treningach skrzydłowi słuchają uwag Probierza, ale w meczach wychodzą ich przyzwyczajenia.

Następny problem, z którym zmaga się trener Wisły, to brak pracy w defensywie dwójki skrzydłowych i Łukasza Garguły. Żaden z nich nie chce wracać na własną połowę za przeciwnikiem. Ciągle pozostają za linią piłki, a Melikson zostawia Jana Frederiksena na pastwę dwóch rywali. Izraelczyk obraził się na Wisłę, gdy nie został sprzedany do Celticu. Dziś można się zastanawiać, czy nie był to błąd, ale wówczas w klubie nie chcieli sobie pozwolić na tak duże osłabienie zespołu. Widać, że on, Iliev i Garguła odpuszczają w grze kontaktowej. Jedynym piłkarzem, który zbiera piłki jest wykonujący tytaniczną pracę Cezary Wilk.

Wisła go przerasta?
Tak wygląda obraz Wisły. Przed meczem w Szczecinie Probierz powiedział w Canal+: „Polska to dziwny kraj. Za szybko zwalniamy trenerów. Nie dajemy im pracować". Ma rację, ale w związku trener – klub, może też dojść do momentu, w którym wszyscy dojdą do wniosku, że sprawy nie idą w dobrą stronę, a zadanie zawrócenia biegu Wisły przerasta warsztat Probierza. To jedna strona medalu. Druga – jeśli Bogusław Cupiał zwolni go zbyt szybko, po latach może pożałować tej decyzji tak jak zwolnienia Dana Petrescu. PRZEMYSŁAW ZYCH, twitter: @PrzemZych

14 komentarzy:

tomasz pisze...

Dobre mi sobie, postarał bym się bardziej żeby były jakieś lepsze efekty.

. pisze...

Mówisz o tekście, czy o pracy trenera?

Antywisła pisze...

Że ta Wisła jakoś przędzie?! Przecież Ci ludzie co decydują tam, to nie mają pojęcia o zarządzaniu w piłce. Amatorszczyzna!

Olo pisze...

Probierz nie zbawił. Ale Franz wziął i zbawił...

Jacek pisze...

Probierz to przereklamowany trener. Co oprócz dobrej rundy z Jagą osiągną?

Stano pisze...

Gdzie jest dzisiaj Probierz ze swoją Lechią?!

Humeczek pisze...

Probierz jest marnym trenerem!

Tola pisze...

Przecież to polski Pep :D

Tolkien2 pisze...

Nieeee, to Pep jest hiszpańskim Probierzem...

Kolombo pisze...

Zmieniliśmy pracę panie Przemku

Ukah2 pisze...

Probierza akurat nie trawię...

Gruberr pisze...

Michał już jest skończony. Za bardzo na Guardiole się robił. Za bardzo....

Treneiro pisze...

Michał jest tak nerwowy jakby brał jakieś syntetyki

Kamil pisze...

Probierz to partacz!