JAK NIE ZACZNIESZ MNIE SŁUCHAĆ TO...
Zdravko Mamić w pełnej krasie. Najgrubsza ryba bałkańskiej piłki.
"Dong King futbolu"
("Przegląd Sportowy", 13.06.2012)
Zaczepi cię wulgarnym dowcipem. Jeśli nie odwzajemnisz jego atencji, a potem nie będziesz posłuszny, być może z rozbrajającym uśmiechem szepnie ci do ucha: "Wiem trochę o tobie. Powiem innym, jeśli nie zaczniesz mnie słuchać".
Don King działaczy piłkarskich. Ucieleśnienie szemranego właściciela klubu, stojącego w rozkroku między grą z zasadami, a światem, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Człowiek, który skorzystał na chorwackiej piłce bardziej, niż chorwacka piłka na nim. Facet, który zbił fortunę na obecnych reprezentantach Chorwacji.
Prezes wpada w szał
– Mój brat będzie robił to, co chce i co tylko uzna za odpowiednie, ty głupi skur... Masz to, czego chciałeś. Rozp... krzesło na twojej głowie. Spójrz na siebie. Jesteś brudny, niewykształcony, śmierdzisz, jesteś śmieciem! Ktoś w końcu musi zatrzymać takich ludzi jak ty! – krzyczał poirytowany, niemal 50-letni mężczyzna. To nie scenariusz filmu kryminalnego. Tak Zdravko Mamić groził dziennikarzowi w budynku klubowym Dinama Zagrzeb. Tego dnia ponad 3 tysiące fanów okupowało siedzibę klubu, którego do dziś jest właścicielem, i głośno żądało jego dymisji. Na dokładkę, właśnie zadano mu niewygodne pytanie o konflikt interesów – dlaczego piłkarze Dinama, które do niego należy, podpisują umowy z jego agencją menedżerską, oficjalnie kontrolowaną przez jego brata Zorana?
Mamić, stojący przed kamerami telewizyjnymi, wpadł w szał i nie mógł się uspokoić przez kilka minut. Jego rozwścieczona twarz bardziej przypominała oblicze któregoś z wojennych watażków niż prezesa klubu z Ligi Mistrzów.
Kiedyś tylko o tym szeptano, ale dziś coraz więcej osób w Chorwacji pozwala sobie na przyparcie Mamicia do ściany. Wcześniej nazywano go zbawcą miejscowego futbolu, bo jego pieniądze i kontakty pozwoliły Dinamu osiągnąć monopol w lidze chorwackiej. Stworzył akademię piłkarską, która pomogła wydźwignąć chorwacką piłkę z ogromnego dołka i według dziennikarzy „Sportskich Novosti" klasyfikuje się w gronie pięciu–sześciu najlepszych w Europie, obok m.in. Barcelony i Sportingu Lizbona. Ale to tylko część prawdy. Mamić przez lata niczego nie robił bezinteresownie.
Do własnej kieszeni
– Sporo zainwestował w klub, ale na transferach takich piłkarz jak Eduardo, Vedran Ćorluka, Luka Modrić, Niko Kranjcar, Dejan Lovren czy Mario Mandżukić przez kilka ostatnich lat zarobił 100 milionów euro, z czego mnóstwo wziął do własnej kieszeni. Gdy sprzedawał Bosko Balabana do Aston Villi, do kasy klubowej trafił milion euro z... ośmiu, które przelali Anglicy – zdradza Tomo Nicota, dziennikarz „Sportske Novosti". Dziś zgromadzona fortuna pozwala Mamiciowi rubasznie się zaśmiać, gdy faksem nadchodzi oferta kupna jego piłkarza za milion euro. On w tak niepoważne transfery się nie bawi...
Płacą haracze
Macki, ambicje i pomysły Mamicia zaczęły sięgać coraz dalej i odsłaniały prawdziwe intencje właściciela. Aż światło dzienne ujrzały historie, o których wcześniej chorwaccy piłkarze tylko szeptali.
W zeszłym roku opinia publiczna dowiedziała się, że Mamić ściąga też haracze z pensji swoich dawnych zawodników, na których przecież i tak już zarobił. Wprawdzie wielu graczy, w których zainwestował (różne sumy – od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy euro), okazywało się bardzo słabymi sportowcami, ale najlepsi, których opchnął na Zachód, stanowią 60 procent obecnej reprezentacji Chorwacji!
Cała sprawa wyszła przez szczerość Eduardo, któremu Mamić podsunął pod nos umowę w dniu, w którym przyszły napastnik kadry skończył 18 lat. Eduardo – wtedy biedny, ale utalentowany Brazylijczyk, którego los popchnął do Chorwacji – nie wiedząc co podpisuje (tak dziś twierdzi) zobowiązał się do oddawania właścicielowi Dinama do końca życia 25 procent swoich zarobków, jeśli w przyszłości uda mu się wyjechać za granicę! Mamić żąda z tego tytułu aż 1,2 miliona euro z odsetkami.
– Nie umiałem czytać w języku chorwackim, a o tej klauzuli dowiedziałem się dopiero, gdy trafiłem do Arsenalu. Mówiąc o tym, chciałem nagłośnić sprawę, bo dzięki temu wszyscy zobaczą, jakim człowiekiem jest Mamić. Niewolnictwo skończyło się wiele lat temu – oburza się reprezentant Chorwacji, obecnie piłkarz Szachtara Donieck, który złożył odwołanie do FIFA i UEFA.
Mamić ani trochę nie przejmuje się oskarżeniami, uśmiecha się i bezradnie rozkłada ręce: – Czy Don King nie chciał odzyskać kasy zainwestowanej we własnych bokserów? Przecież pomogłem Eduardo, kupiłem mu dwa auta. W wieku 16 lat spał pod mostem! – przekonuje.
Do końca życia
Trudno stanąć po jego stronie, gdy przyjrzy się umowie, którą skonstruował dla młodocianego piłkarza. Jeden z punktów mówi nawet o tym, że Mamić miałby odziedziczyć cały majątek gracza w przypadku jego śmierci! Co bardziej zatrważające, zgodnie z ustaleniami prokuratury, podobne umowy ma większość zawodników, którzy wyjechali na Zachód z klubu, który niedawno zdobył siódme z rzędu mistrzostwo kraju, w tym Luka Modrić, Vedran Ćorluka, czy inni bohaterowie EURO.
Kontrowersje wzbudza również sposób, w jaki Dinamo osiągnęło tak ogromny monopol w lidze oraz metody, dzięki którym kaperuje piłkarzy z mniejszych drużyn. Zasada jest prosta – z Chorwacji zawodnikowi opłaca się wyjechać na Zachód właśnie z Dinama.
Promocja w kadrze
– To żaden sekret, że Mamić i Slaven Bilić są dobrymi przyjaciółmi, a prezydent Dinama lobbował za Biliciem jako selekcjonerem – mówi Nicota i przyznaje, że w Zagrzebiu podejrzewa się obu panów o zbyt bliską zażyłość. – Znane są przykłady, gdy karierę reprezentacyjną spowalniało odrzucenie propozycji z Dinama i bezpośrednie wybranie oferty zagranicznego klubu. Warto zauważyć, że Mamić wszystkich piłkarzy sprzedaje po promocji, którą otrzymują w reprezentacji. Tak było z Dejanem Lovrenem (przez kontuzję nie pojechał na EURO – przyp. red.), który natychmiast po przejściu do Dinama trafił na zgrupowanie kadry. Został okrzyknięty wielkim talentem, a potem nadszedł transfer do Lyonu za 8 milionów euro – mówi chorwacki dziennikarz.
Ale chory jest nie tylko układ z Mamiciem. To nie jedyny konflikt interesów w chorwackiej piłce. Brat Igora Stimacia, który po EURO zostanie selekcjonerem reprezentacji, to... menedżer piłkarski. Kapitan kadry Darijo Srna jest jednym z jego klientów.
Sam Stimać – jako piłkarz brązowy medalista mistrzostw świata 1998 – był już podejrzewany o nieczystą grę, gdy trenowani przez niego gracze NK Zagrzeb osiągali dziwne wyniki (wcześniej był właścicielem zakładu bukmacherskiego).
Pomóc w wyczyszczeniu chorwackiej piłki z tego brudu ma m.in. prawo, które przed wejściem Chorwacji do struktur europejskich zostaje dostosowywane do unijnego. Zgodnie z nim np. menedżer piłkarski, który reprezentuje zawodnika, nie może zasiadać w zarządzie piłkarskiej federacji ani władzach klubu. Ale marzenia kibiców Dinama, którzy niedawno skandowali w kierunku Mamicia: „Jesteś na kolanach! Jesteś już skończony!" tylko z pozoru wydają się bliskie spełnienia. Najgrubsza ryba bałkańskiego futbolu na pewno się tym nie przejmie i w tej chwili więcej rozmyśla, jak korzystnie sprzedać kolejnych czterech młodych graczy Dinama, których na EURO 2012 zabrał Bilić... PRZEMYSŁAW ZYCH, twitter: @PrzemZych
1 komentarz:
darmowe pewniaki bukmacherskie,typy na dzis i jutro,typy na weekend,typy tenisowe,fixy,ustawki,insidery,atp wta typy tenisowe,krecz tenis,pokonaj bukmachera,blog darmowe typy sportowe,free typy
http://darmowepewniakibukmacherskie.blogspot.com
Prześlij komentarz